Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jastarnia. Chcą dużego marketu, by mniej płacić za zakupy

(PEN)
Biedronka ma powstać na opłotkach miasta. Za Orlikiem, w sąsiedztwie stacji paliw
Biedronka ma powstać na opłotkach miasta. Za Orlikiem, w sąsiedztwie stacji paliw Piotr Niemkiewicz
Jastarnia chce mieć w swojej gminie dyskont spożywczy. Mieszkańcy skarżą się, że lokalne sklepy za bardzo wywindowały ceny.

Budowa w Jastarni dużego sklepu sieciowego, w którym głównie królować będzie żywność to temat, który rozpala mieszkańców. Głównie ze względu na ceny, które narzucili lokalni handlowcy.
- To naprawdę jakaś paranoja - nie szczędzą krytyki mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy. - Przebitka cen w porównaniu z Helem, Władysławowem czy nawet Puckiem jest dość spora.

Najgorzej jest z mięsem i kiełbasami, gdzie różnica sięga nawet kilku złotych. Ale i inne produkty są u w Jastarni wyraźnie droższe.
Burmistrz Tyberiusz Narkowicz przyznaje, że też raczej większe zakupy do domu woli robić poza Jastarnią.
- Zwłaszcza latem, gdy ceny u nas są nawet o dwieście procent większe niż u sąsiadów - mówi burmistrz. - I często zdarza się, że w dużych sklepach w Pucku czy Władysławowie spotykam mieszkańców naszej gminy.

Narkowicz, zanim zaczął kierować miastem i był radnym, nie popierał pomysłu budowy wielkopowierzchniowego sklepu w niewielkiej półwyspowej gminie. Teraz przyznaje, że ma zupełnie inne zapatrywanie na ten sam temat.
- Nasi handlowcy stracili we mnie sojusznika, gdy wywindowali ceny - kwituje burmistrz. - Nie chodzi o likwidowanie ich miejsc pracy, ale o to, że wysokimi cenami swoich klientów zmuszają niepotrzebnie do jeżdżenia po tańsze zakupy.

Maria Kałamarz - radna z Jastarni - doskonale rozumie swoich mieszkańców.
- Owszem, można jechać po zakupy do sąsiedniego Władysławowa czy Helu, ale nie każdy ma przecież swój samochód - mówi radna. - A podróż po większe sprawunki pociągiem czy autobusem to naprawdę wyprawa.
W Jastarni inwestycją interesowała się sieć mająca w Polsce "Biedronki". A temat marketu przewijał się mocno w trakcie kampanii wyborczej. I wydawało się, że wszystko zakończy się po myśli większości mieszkańców. W Jastarni wybrano nawet wstępną lokalizację pod sklep - na opłotkach miasta, w sąsiedztwie Orlika i stacji paliwowej. - Miejsce jest dobre, bo położone poza centrum i schowane za drzewami - ocenia burmistrz.

Tymczasem jednak w Jastarni mocy nabierają głosy przeciwników budowy dużego marketu. Jak przekonują, straci na tym lokalna społeczność. Bo wielkopowierzchniowy sklep nie da tylu miejsc pracy co lokalni sklepikarze.
- Będzie można też zapomnieć o zakupach "na zeszyt", bo dużego sprzedawcy kredytowanie zakupów nie będzie specjalnie interesowało - tłumaczą handlowcy z półwyspu.

Burmistrz nie wierzy zbytnio w rychły upadek lokalnych sklepów. A raczej w szybki spadek cen wywołany sąsiedztwem nowej konkurencji.
- W małych, niemieckich miasteczkach też są punkty dużych sieci handlowych, obok których funkcjonują prywatne sklepiki - przypomina Narkowicz. - I handel się kręci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na hel.naszemiasto.pl Nasze Miasto