Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznaj kolejną bohaterkę cyklu "Ludzie Naszego Miasta"

Monika Jankowska
Pani Kamila sinologię wybrała z dnia na dzień
Pani Kamila sinologię wybrała z dnia na dzień mat. prywatne
Kamila Kreft-Nowacka mieszka w Gdańsku, ale wiele podróżuje. W Chinach bywała wielokrotnie. Dziś prowadzi szkołę języków azjatyckich Mandarynka.

Dlaczego postanowiłaś studiować sinologię?
Prawda jest taka, że przez trzy lata liceum byłam przekonana, że będę studiowała historię sztuki, architekturę wnętrz lub inny kierunek związany ze sztukami pięknymi. Byłam absolutnie zafascynowana malarstwem. W zasadzie niewiele brakowało, żebym zdecydowała się na Akademię Sztuk Pięknych. Pewnego dnia wpadła w moje ręce gazeta Cogito. Było to pismo dla licealistów, w którym poza artykułami o różnej tematyce pojawiały się informacje na temat dostępnych kierunków studiów. Tak trafiłam na artykuł o sinologii i w jednej chwili zmieniłam zdanie. Sinologia - tak brzmiał wyrok (śmiech). Przeszłam pomyślnie egzaminy językowe wraz z rozmową sprawdzającą wytrzymałość psychofizyczną kandydata i dostałam się na sinologię na UAM.

Czy nauka chińskiego okazała się trudnym wyzwaniem?
Hmm, teraz tak tego nie wspominam. Mam wrażenie, że była to niezwykła przygoda. Na roku było ok. 12 osób, jeżeli dobrze pamiętam. Studia ukończyło 6. Spędzałam godziny siedząc nad znakami i tekstami po chińsku. Codziennie mieliśmy do opanowania ogromną ilość materiału. Myślę, że nauka mandaryńskiego wymagała ode mnie bardzo dużej cierpliwości. Jednakże ogromny wysiłek, który wkładałam w studia w połączeniu z rewelacyjnymi wykładowcami nie stanowił obciążenia. Większym wyzwaniem był kolejny etap - rozwijanie swoich umiejętności językowych już po zakończeniu studiów.

Ile razy byłaś w Chinach?
Nie pamiętam. Dwa długie pobyty - raz na stypendium, drugi raz zawodowo. Potem pilotowałam wycieczki, jeździłam z klientami do Chin jako tłumacz, pracowałam także w roli tłumacza podczas oficjalnych delegacji polskich władz lokalnych. Kilka razy byłam prywatnie. Łatwiej jest mi odpowie-dzieć na pytanie, jakie miejsca w Chinach odwiedziłam: Pekin, Shanghai, Nankin, Tianjin, Harbin, Xi`an, Kanton (Guangdong), Hong Kong, prowincje: Sichuan, Yunnan z takimi miastami jak Kunming czy Chongqing, Region Autonomiczny Xinjiang-Ujgur i całe mnóstwo pomniejszych miast, miasteczek i wiosek.

Pamiętasz swoją pierwszą wizytę w tym kraju?

Oczywiście! Pierwszy raz pojechałam na roczne stypendium do Shanghaiu. Uczyłam się na Shanghai Jiaotong University położonym w handlowym centrum Shanghaiu. Do Shanghaiu przyjechałam pod koniec sierpnia. Było niesłychanie gorąco, wilgotno, nie było czym oddychać. Wyobraźcie sobie, że wchodzicie zimą z zewnątrz do sauny parowej, w ubraniu. Tak się poczułam, gdy wychodząc z lotniska otworzyły się drzwi. Shanghai był ogromny, zatłoczony. Na każdym rogu znaleźć można było lokalną knajpkę z pysznym, tanim jedzeniem. Zakochałam się w Shanghaiu od razu. Była to dla mnie ogromna przygoda, możliwość poznania niezwykle interesujących ludzi, chińskich artystów, pisarzy, dziennikarzy, Polaków przebywających w Chinach zawodowo lub podobnie jak ja na stypendium.

Co w Chinach fascynuje Cię najbardziej?
Różnice kulturowe. Ogrom tego kraju i jego wpływ na kulturę innych regionów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto