Tosia Popławska mieszka w Gdyni, ma niecałe dwa lata i przed sobą niesamowicie ważne dla jej życia genowe leczenie rodem z USA. Ważne i kosztowne. Aby dziewczynkę, która ma rdzeniowy zanik mięśni (SMA typu 2) można było ratować, potrzebna była kosmiczna ilość pieniędzy - ok. 10 milionów złotych.
I udało się! W niecałe pół roku, we wtorek 29 września zielony pasek postępu przy internetowej zbiórce funduszy finiszował.
- Kochani, dziękujemy! Mamy to! Sto procent zebrane na leczenie Tosi - cieszy się Patrycja Popławska, mama Tosi, komentując niesamowitą końcówkę wielkiej akcji TosięMusiUdać.
A tę podsumowano we wtorek na Kosakowskiej Górce. Tutejsza ekipa TosięMusiudać we własnym zakresie zebrała około 350 tys. złotych.
Na miejscu zjawili się m.in. mama Tosi z główną bohaterką wieczoru. Były też Anioły Tosi, darczyńcy i wolontariusze. Był szampan i nocne fajerwerki. Sukces charytatywnej akcji miał spektakularną oprawę.
- Mimo że Tosia jest z Gdyni, to właśnie u nas, w Kosakowie było serce całej zbiórki. Ekipa TosięMusiUdać działała naprawdę sprawnie - komentuje Andrzej Śliwiński, przewodniczący Rady Gminy Kosakowa i sołtys Kosakowa.
W tej części powiatu puckiego pomocowa akcja dla sąsiadki z Gdyni błyskawicznie nabrała tempa. Kiermasze, dwa festyny w Kosakowie i Rewie a do tego na finał kolejny festyn w Rumi, przygotowany przez kosakowską ekipę - to była najbardziej widowiskowa część charytatywnego pomagania.
- Dziękujemy sołectwu Kosakowo, że pozwalało nam tu robić festyny! - komentowała Patrycja Popławska.
Kosakowo pomagało chętnie, a wójt Marcin Majek objął akcję swoim honorowym patronatem.
- Jak na początku usłyszałem o kwocie 9 milionów, to przyznam szczerze, że mnie zmroziło - mówił przy Kosakowskiej Górce wójt Majek. - A dziś jesteśmy w takim momencie, gdy możemy powiedzieć: tak, udało się dla Tosi!
[/polecane]
Chorobę wykryto u rocznej Tosi. Późniejsze komplikacje ze zdrowiem sprawiły, że dziecko przestało m.in. raczkować. Rodzice poprosili o publiczną pomoc - odzew był, ale nie udało się zebrać całej sumy.
Zegar Tosi bił, bo kosztowne leczenie genowe może być przeprowadzone u dzieci, które mają maksymalnie 2 lata. Do tego terminu został ledwie kwartał..
W akcję pomocy włączał się kto mógł - m.in. Szybka Kolej Miejska, Pomorski Ośrodek Ruchu Drogowego, Pomorski Urząd Marszałkowski. A jego szef Mieczysław Struk przyjechał do Tosi do Rewy - na pomocowy festyn.
Jeśli wszystko pójdzie po myśli, to najpóźniej za miesiąc Tosia Popławska z Gdyni będzie mogła w Lublinie rozpocząć terapię genową.
Rozmowy na temat leczenia już się zaczęły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?