Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marsz Śledzia 2020. Mimo koronawirusa przeszli pieszo przez Zatokę Pucką z Kuźnicy do Rewy. A na Ryfie Mew zjedli śledzia | ZDJĘCIA, WIDEO

Piotr Niemkiewicz
Piotr Niemkiewicz
Marsz Śledzia 2020 - z Kuźnicy do Rewy przez Zatokę Pucką i Ryf Mew
Marsz Śledzia 2020 - z Kuźnicy do Rewy przez Zatokę Pucką i Ryf Mew fot. Tyberiusz Narkowicz
Marsz Śledzia 2020: w asyście m.in. pomeranek z Jastarni grupa śmiałków pokonała płycizny (i głębinki) Zatoki Puckiej. Choć pogoda wakacyjna niespecjalnie rozpieszczała, to Śledzi maszerujących z Kuźnicy do Rewy nie brakowało. Jak było na Ryfie Mew?

To była jubileuszowa, bo 20. edycja Marszu Śledzia (2020), choć nie tylko z tego powodu była wyjątkowa. Wcześniej organizatorzy musieli się zmierzyć z niepewnością a później obostrzeniami związanymi z zagrożeniem koronawirusem w powiecie puckim. Były też perturbacje z terminem - dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni chciał przenieść termin sierpniowej wyprawy na czerwiec.

Wszytko udało się jednak dopiąć i w pieszą wyprawę mieliznami Zatoki Puckiej z Kuźnicy do Rewy wyruszył komplet chętny - zwyczajowe 100 osób. Choć w tym roku na nadmiar chętnych nie można było narzekać - było ich nieco ponad setkę.

- W tym roku chętnych trochę mniej, pewniej COVID-owo, ale też zmieniliśmy zasady kwalifikacji na Marsz Śledzia - mówi jego organizator Radosław Tyślewicz.

Chodziło o podniesienie poziomu bezpieczeństwa, więc dla potencjalnych Śledzi wprowadzono... test z wuefu. Nie był specjalnie trudny - trzeba było samodzielnie wejść na ponton ratowniczy na wodzie.

Marsz Śledzia 2020 i koronawirus w powiecie puckim. Czarne c...

20. Marsz Śledzia 2020 z Półwyspu Helskiego na Rewski Szperk

Wśród uczestników nie zabrakło wyjadaczy - jak. np. burmistrza Jastarni Tyberiusza Narkowicza, od lat stałego bywalca Marszu Śledzia. W gronie śledziowych samorządowców (do nich zalicza się już m.in. Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni) pojawił się też Andrzej Śliwiński, przewodniczący Rady Gminy Kosakowo. To był debiut!

- Marsz Śledzia - 12 kilometrów przez Zatokę Pucką, z Kuźnicy do Rewy, pokonane pieszo po raz pierwszy! - z dumą na mecie oświadczył zadowolony samorządowiec.

W gronie tych, którzy mogą powiedzieć, że przeszli pieszo Zatokę Pucką są też Monika, Marta i Sandra. Zmęczone, lecz z uśmiechem zameldowały się na mecie w Rewie.

- Bardzo jesteśmy szczęśliwe, że wystartowałyśmy jako "last minute" a jesteśmy jako "first minute" - skomentowały panie na Rewskim Szperku. - Było fantastycznie. Cała trasa pokonana bardzo dzielnie przez naszą grupę.

Na symbolicznym środku Zatoki Puckiej - wysepce zwanej Ryfem Mew, był tradycyjny przystanek i chrzest debiutantów. To tu był czas, by nabrać sił przed ostatnim, wymagającym siły fizycznej etapie, gdy Śledzie są holowane do płycizn.

Na piaszczystej łasze nie zabrakło śledzi - obowiązkowego przysmaku uczestników tej jednej z najbardziej oryginalnych imprez w powiecie puckim.

- To może nie jest sport ekstremalny, ale trzeba mieć świadomość, że nie jest to impreza dla dziadka z wnuczkiem - zwraca uwagę Radosław Tyślewicz. - To jest 12 kilometrów marszu w wodzie, a na koniec mamy kilometr, tak naprawdę przeciągania na linach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na puck.naszemiasto.pl Nasze Miasto