Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwa Polski w Maratonie Dębno 2021. Dwóch naszych w ścisłej czołówce. Tomasz Grycko z Władysławowa 4. Grzegorz Kujawski z Pucka 12.

Piotr Niemkiewicz
Piotr Niemkiewicz
Piotr Krawczuk Twoja Fotografia
Biegowe Mistrzostwa Polski w Maratonie w Dębnie z mocnymi akcentami z powiatu puckiego. Tomasz Grycko (UKS Bliza Władysławowo) na czwartym miejscu i blisko minimum olimpijskiego, a Grzegorz Kujawski (LKS Ziemi Puckiej) na 12. Obaj panowie z nowymi rekordami!

Grzegorz Kujawski z Pucka finiszuje w Dębnie 2021

wideo: Grzegorz Kujawski

Niesamowity finał maratońskiego startu Grzegorza Kujawskiego z Pucka (pochodzi z Bytowa), który w wieku 43 lat zadebiutował w Biegowych Mistrzostwa Polski w Maratonie w Dębnie. Szalony plan? Możliwe, ale biegacz z Pucka podniósł sobie poprzeczkę: chciał złamać czas 150 min. I zrobił to. Mimo wielu przeciwności, trudności na trasie i walki ze swoim organizmem oraz... matematyką.

Najszybsze maratońskie biegowe mistrzostwa Polski - jak okrzyknięto zawody w Dębnie - były też szybkie dla naszych biegaczy. Tomasz Grycko (UKS Bliza Władysławowo) przybiegł czwarty (5 w open) ze świetnym wynikiem 2:13:19 - nasz biegacz otarł się o minimum olimpijskie. Grzegorz Kujawski (LKS Ziemi Puckiej) był 12. (18 w open) z czasem 2:28:05. To o ok. 2 minuty poniżej zakładanych 150 minut do pokonania!

- Życiówka poprawiona o ponad 11 minut - cieszy się biegacz z Pucka.

Specjalnie narzekać nie może też Tomasz Grycko, który z Dębna wrócił z nową życiówką. Żołnierz z Władysławowa otarł się o minimum olimpijskie, a to naprawdę świetny wynik. Zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę jego kłopoty zdrowotne.

Przygotowania do maratonu niestety nie były usłane różami. Pod koniec grudnia przeszedłem covida, a w ostatnim czasie musiałem być na antybiotyku w związku z leczeniem kanałowym dwóch zębów. Nie chciałem odpuścić i trenowałem z całych sił, a więc wczorajszy wynik cieszy mnie niezmiernie! Wola walki i determinacja pozwoliły mi na uzyskanie nowego rekordu życiowego, poprawionego o prawie 3 minuty.

Radość jest ogromna, niedosyt też. Choć tak naprawdę pucczanina w Dębnie mogło zabraknąć. Wszystko przez zmiany zasad uczestnictwa, które na tydzień z lekkim okładem przed startem zdecydował się wprowadzić Polski Związek Lekkiej Atletyki.

PZLA - powołując się na rządowe przepisy związane z koronawirusem - orzekł, że w mistrzostwach wystartować mogą jedynie kadrowicze i zaproszeni zawodnicy. Kujawskiego nie było na żadnej z tych list. Tu pomogły władze Pucka - po błyskawicznej interwencji burmistrz Hanny Pruchniewskiej i przedstawicieli Rady Miasta Pucka, zapaliło się zielone startowe światło.

Grzegorz Kujawski - sukces w Dębnie. Wariacki sukces

Start w ramach MP dla biegacza z Pucka był realizacją marzeń, okazją do sprawdzenia się z najlepszymi, ale też bardzo ryzykownym pomysłem. Zaledwie 5 tygodni wcześniej Grzegorz Kujawski obronił tytuł mistrza Polski na 3 km i podkręcił nowy rekord kraju na tym dystansie.

- Już sam pomysł przebiegnięcia królewskiego dystansu pięć tygodni po występach halowych wydawał się szalony. Każdy, kto ma, choć blade pojęcie o treningu biegowym wie, jak kolosalna jest różnica w przygotowaniach pod 3000 m, a maratonem - relacjonuje pucczanin. - Mówię sobie jednak, no co ty Grzechu, ty nie dasz rady? No i tak dałem się podpuścić sam siebie.

Podstęp zadziałał, więc kolejny krok: znalezienie odpowiednich terenów do treningów. Kenijski płaskowyż musiały zastąpić lasy wokół Pucka. Było swojsko, a zarazem... filmowo.

- Czułem się trochę jak Rocky przed walką z Ivanem Drago. Bez nowoczesnych technologii, bez sztabu trenerskiego, bez odnowy biologicznej, czy nawet prostych odżywek - relacjonuje ze swadą Kujawski. - Dzień za dniem, w nieco wytartych już dresach, popijając sok z buraka, poświęcałem każdą wolną chwilę, by jak najlepiej przygotować się do biegu.

Lekkoatleci z Pucka na mistrzostwach w Toruniu. Pojechali w ...

W Dębnie na starcie chłód - ten w głowie, czyli dobry i w powietrzu, który też nie za długo przeszkadzał, bo szybko udało się go zniwelować rękawiczkami. Pucczanin ruszył w trasę, razem z ponad setką biegaczy.

Grzegorz Kujawski: zrywam się do finiszu

Około 20. kilometra zaczęły sztywnieć przemoknięte stopy. Kłopot jednak nie wyhamował Kujawskiego, który przez kolejne 10 km utrzymał równe tempo ok. 3:30/km. Potem pojawiły się problemy mięśniowe: ból powoli narastał. Mimo tego odcinek 30-35 km w wykonaniu pucczanina był najszybszy.

- To był jednak prawdopodobnie przysłowiowy gwóźdź do trumny - relacjonuje Grzegorz Kujawski. - Po 35 km uda całkowicie odmówiły współpracy. Zacząłem stawiać stopy w jakiś wymyślny sposób, żeby tylko trochę mniej bolało. Każdy kilometr wydawał się coraz dłuższy, a na ostatnich czterech zacząłem już liczyć, ile mogę przebiec, żeby zmieścić się w tych 2:30.

Matematyka odwróciła uwagę od bólu. Pomógł też wzmagający się doping - skierowany m.in. do kobiet walczących z czasem, by uzyskać minimum uprawniające do startu na Olimpiadzie w Tokio.

- Pozwoliło to wykrzesać jakieś ukryte rezerwy i mimo problemów, spadek tempa był stosunkowo niewielki - opowiada Grzegorz Kujawski. - W końcu widać upragnioną metę! Łapię ostrość na zegar i jeszcze zrywam się do finiszu. Niestety, ciut za późno. Może gdybym zobaczył go wcześniej, udałoby się złamać 2:28.

18 miejsce na 115 biegaczy w kategorii open to świetny wynik - nie tylko jak na debiutanta. Grzegorz Kujawski podkreśla swoje sportowe zadowolenie, choć nie ukrywa, że i apetyt na kolejne starty.

- Z biegu jestem bardzo zadowolony, bo wiem, że dałem z siebie wszystko, a jednocześnie pokazałem, że nadaję się na maratończyka i przy pełnych przygotowaniach kierowanych tylko pod ten dystans jestem w stanie sporo jeszcze urwać - podsumowuje biegacz LKS Ziemi Puckiej. - Jako jeden z nielicznych i chyba jedyny z czołówki nie biegłem w magicznych hyper butach, więc tu również są jeszcze rezerwy.

Niebagatelne wsparcie stanowiło też wsparcie wszystkich, którzy kibicowali Grzegorzowi Kujawskiemu na trasie, czy śledzili transmisję biegu z Dębna w Internecie, albo wcześniej m.in. na Facebooku dodawali otuchy sportowcowi.

- I najważniejsze. Wasze wsparcie i ogromna moc pozytywnej energii, jaką otrzymuję, dają niesamowitego kopa! Dzięki! - kończy właściciel jednego z dwóch najlepszych wyników maratońskich w powiecie puckim.

Tomasz Grycko też nie zamierza spoczywać na sportowych laurach, choć chwila wytchnienia się przyda.

- Teraz czas na odpoczynek i planowaniem startów jeżeli będą - z humorem komentuje biegacz UKS Blizy Władysławowo. - Gratuluję wszystkim, którzy wczoraj wykręcili tak rewelacyjne wyniki!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na puck.naszemiasto.pl Nasze Miasto