Gratuluję wyboru przez komisję Patriotycznie Zakręconym Pomorza.
- Jest mi niezmiernie miło. Aż łezka w oku się zakręciła z wrażenia.
Proszę zatem powiedzieć kilka słów o sobie.
- Jestem dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury w gminie Linia (powiat wejherowski) od 2007 roku, z zawodu nauczyciel, żonaty, od 2 miesięcy szczęśliwy tata.
Ale pochodzi pan z Ełganowa w powiecie gdańskim i tam głównie działa społecznie.
- Pochodzę z rodziny nauczycielskie. Mama nauczycielka i przez 30 lat dyrektorka szkoły w Ełganowie, tata też nauczyciel, wuefu. Nasz dom zawsze był otwarty dla innych, a sport bardzo nam bliski. To z domu rodzinnego wyniosłem takie wartości jak praca dla drugiego człowieka, oddanie się społeczeństwu.
Pierwsza akcja społeczna...
- Gdy dorosłem, nadszedł czas, by zacząć samemu działać. Byłem i nadal jestem działaczem LZS. W ubiegłym roku wraz z kolegami napisaliśmy 250-stronicową monografię 40 lat LZS-u. Ale wracając do początków, zaczęliśmy od zrobienia boiska sportowego w Ełganowie. To był pierwszy przyczółek. Nie było boiska, więc je zrobiliśmy. Teraz ono świetnie działa, świetlica też.
Drugi filar Pana działalności to pielgrzymki.
- W 1996 roku poszedłem pierwszy raz na pieszą pielgrzymkę z Helu na Jasną Górę. Miał być raz, a pielgrzymuję do tej pory, nie opuszczając ani jednej. Teraz jestem tam też głównym porządkowym. Notabene, właśnie podczas pielgrzymki poznałem moją obecną żonę, która pochodzi z Łodzi.
Jest też Pan wielkim miłośnikiem historii.
- Bo historia naszej miejscowości, Elganowa jest piękna, historia tamtejszego szkolnictwa pasjonująca... Kto je ocali od zapomnienia, jeśli nie my? Od 1998 roku pisze kronikę wsi, która ma teraz jakieś 2 tysiące stron. Byłem inicjatorem postawienia obelisku w Ełganowie, pamiątkę polskiej szkoły. Przypomnę, że Ełganowo po I wojnie światowej znalazło się w granicach utworzonego Wolnego Miasta Gdańska. Nazywane było Gniazdem Polaków. W 1932 roku otworzono tu polską ochronkę, a od 1934 roku działała Szkoła Polska Gdańskiej Macierzy Szkolnej.
Kolejna pasja to harcerstwo...
- Jasne, to też moja wielka miłość, obok sportu - organizowanie wyjazdów, spędzania wolnego czasu dla dzieci i młodzieży.
I jeszcze nietypowo: słynie Pan też z pisania ogromnej liczby kartek z życzeniami...
- Bo według mnie komunikacja mailowa, smsowa jak najbardziej, ale są okazje, kiedy trzeba życzenia złożyć inaczej. A że znajomych mam mnóstwo, na święta piszę jakieś 150 do 170 kartek z życzeniami.
Kiedy Pan znajduje na to wszystko czas?
- Doba ma aż 24 godziny, a ja nie muszę dużo spać, wystarczą mi 4 godziny. Więc zdarza się, że wychodzę z domu do pracy o 7 rano i wracam o 23. Ale to właśnie wyniosłem z domu rodzinnego: działać z ludźmi i dla ludzi.
I jeszcze gwoli wyjaśnienia: jak Pan to łączy: praca w powiecie wejherowskim, działalność społeczna także w rodzinnej miejscowości powiatu gdańskiego. To zbyt blisko nie jest?
- Wszystko można pogodzić. Obecnie w rodzinnym Ełganowie bywam co najmniej raz w tygodniu, a na co dzień pracuję w Lini i mieszkam w niedalekim Pobłociu.
(jk)
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?