Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ścieżka wiedzie wprost do sporu. Mieszkańcy stracili dostęp do plaży

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Wideo
od 12 lat
Awanturą zakończyła się budowa ścieżki dydaktycznej na terenie rezerwatu przyrody „Mechelińskie Łąki” nieopodal Gdyni. Według przedstawicieli lokalnej społeczności, podczas realizacji inwestycji zdewastowane zostały cenne przyrodniczo wydmy, w tym tereny chronione.

- To jakieś nieporozumienie, jestem zszokowany - mówi pan Jarosław. - Nie dość, że zostały zniszczone rośliny, to nie wiem, jak będzie można wyrównać tę powierzchnię bez dalszej dewastacji. Teren jest rozjeżdżony jak na placu budowy budynku wielorodzinnego. Przejazdy ciężkiego sprzętu nie odbywały się w miejscach, gdzie nie było roślinności, tylko najkrótszą drogą. Nikt też z nami nie konsultował zamknięcia plaży dla ruchu pieszego.

Mieszkaniec Mechelinek dodaje, że jego zdaniem zagrodzenie płotem przejścia wzdłuż morza zagraża bezpieczeństwu zwierząt.

- Ścieżka dydaktyczna jest korytarzem o długości 1,6 km, dostępnym tylko z dwóch stron - mówi. - W przypadku, gdy w ten tunel dostanie się zwierzę, dzik czy łoś, to nie ma szansy ucieczki. To tylko kwestia czasu, jak będą pierwsze ofiary.

Inwestycja realizowana była na zlecenie gminy Kosakowo. Jej wójt, Marcin Majek, nie zgadza się z zarzutami mieszkańców. Jak podkreśla, zagrodzenie plaży i wyznaczenie ścieżki dydaktycznej wynika z rozporządzenia wojewody pomorskiego w kwestii uznania „Mechelińskich Łąk” za rezerwat przyrody, które wydane zostało już w 2000 roku. W dokumencie tym przeczytać można m.in., że na ten teren powinien obowiązywać zakaz wstępu poza wyznaczonym szlakiem. Takim właśnie stała się nowa ścieżka dydaktyczna.

- Chrońmy wspólnie to, co najcenniejsze - apeluje do mieszkańców wójt Marcin Majek.

Jak dodaje wójt gminy Kosakowo, kontrowersyjna inwestycja była uzgadniana z wieloma urzędami, w tym z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Na jej realizację uzyskano też wszelkie niezbędne pozwolenia.

Jedyna dostępna droga wiedzie teraz ścieżką dydaktyczną, wybudowaną z drewnianych elementów. Marcin Majek, wójt gminy Kosakowo, której przedstawiciele zlecali wykonanie kontrowersyjnej inwestycji, problemu jednak nie widzi. Jego zdaniem zrealizowany projekt jest zasadny i służy ochronie przyrody.

- To jakaś kpina, kompletny skandal - komentują zdenerwowani mieszkańcy. - Przy okazji budowy tej ścieżki dydaktycznej zdewastowano plażę, w tym tereny chronione i okoliczne wydmy. Kto za to odpowie? Czy ten zdegradowany teren zostanie przywrócony do poprzedniego stanu? - pytają.

Mieszkańcy dodają, że plaża między Mechelinkami a Rewą nie tylko została totalnie zdewastowana przez maszyny budowlane, użyte do budowy ścieżki dydaktycznej, ale dodatkowo jest teraz jeszcze zagrodzona. Ich zdaniem spowodować może to w przyszłości spore kłopoty.

- Bardzo mi się to nie podoba - nie ukrywa pan Jarosław, mieszkaniec Mechelinek. - Regularnie biegałem po tej plaży, podobnie zresztą jak wiele innych osób. Jej zagrodzenie płotem jest bezsensowne. Pozostawiono jedynie przejście ścieżką dydaktyczną, które jest ekstremalnie wąskie, a jego wykonanie nie było z nami konsultowane. Takie rozwiązanie niewątpliwie zagraża bezpieczeństwu.

Marcin Majek wyjaśnia jednak, że plaża, po której dotychczas swobodnie spacerowali mieszkańcy, leży na terenie ścisłego rezerwatu przyrody "Mechelińskie Łąki". Tymczasem wstęp do niego poza wyznaczonymi szlakami jest zabroniony. Dlatego gmina Kosakowo już w 2018 roku pozyskała środki finansowe na zrealizowanie ścieżki dydaktycznej. Celem tego projektu było uregulowanie kwestii wejścia na chroniony teren.

- Oczywiście, nigdy wcześniej taki szlak nie został wyznaczony, co nie oznacza, że do rezerwatu można swobodnie wchodzić - zaznacza Marcin Majek. - Gmina Kosakowo od wielu lat zabiegała o stworzenie planu ochrony rezerwatu oraz o wybudowanie ścieżki dydaktycznej.

Mieszkańców Rewy i Mechelinek tłumaczenia wójta jednak nie przekonują. W sprawie realizacji kontrowersyjnej ścieżki dydaktycznej zawrzało na lokalnych forach internetowych. Rozgorzała zacięta dyskusja, przy okazji której wójt, biorący w niej także udział, naczytał się wielu przykrych słów od przedstawicieli lokalnej społeczności.

- Na żadnym etapie chwalenia się inwestycją nie wspomniał pan ani razu, że dostęp do plaży zostanie zamknięty i nie będzie już można spacerować brzegiem morza z Mechelinek do Rewy - skomentował stanowisko Marcina Majka jeden z internautów. - Skoro można było wytyczyć ścieżkę przez łąki, to nie można wyznaczyć jej plażą?

- Co tam robił ciężki sprzęt? - pyta pani Kamila. - Cały teren został przeorany. To jest ta ochrona rezerwatu? To jest jakaś kpina.

Pan Andrzej zastanawia się, kto dał przyzwolenie na zniszczenie wydm i czy ktoś za to odpowie.

- Żyję ponad 60 lat - napisał w odpowiedzi na post Marcina Majka. - Co weekend i częściej jestem w Mechelinkach. Nigdy nie widziałem tak zdewastowanych wydm. Niech pan nie mówi o ochronie środowiska. To nie turyści niszczą przyrodę, tylko wy, „urzędasy”.

Budowa ścieżki dydaktycznej na terenie rezerwatu "Mechelińskie Łąki" kosztowała ponad dwa miliony złotych. Przetarg na zrealizowanie tej inwestycji ogłoszono na początku tego roku.

Wcześniej dopilnowano kilku innych, wymaganych prawem procedur. Ustalono dla tej inwestycji m.in. program funkcjonalno-użytkowy. Sporządzono też projekt budowlany, uzgadniany, jak już wcześniej wspomniał wójt Marcin Majek, z licznymi instytucjami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ścieżka wiedzie wprost do sporu. Mieszkańcy stracili dostęp do plaży - Dziennik Bałtycki

Wróć na hel.naszemiasto.pl Nasze Miasto