Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital Pucki i przyszłość. Starosta: nie dopuszczę do likwidacji szpitala. Zaproszę na uroczyste przecięcie wstęgi wszystkich oponentów

Piotr Niemkiewicz
Piotr Niemkiewicz
Magdalena Gębka-Scuffins
Czy da się utrzymać Szpital Pucki i np. podzielić koszty jego utrzymania pomiędzy gminy powiatu puckiego? Czy starosta posłucha radnych z Jastarni i utrzyma porodówkę? Kiedy w Pucku pojawią się lekarze pediatrzy i jaka jest przyszłość chirurgii w Pucku? O przyszłości Szpitala Puckiego rozmawiamy ze starostą Jarosławem Białkiem.

- Trochę ciszej zrobiło się wokół Szpitala Puckiego.
- Pewnie w mediach i internecie tak może to wyglądać, ale dla nas sytuacja jest nadal tematem numer jeden, bo cały czas pracujemy nad tym, by nasz szpital utrzymać i rozwijać. Mamy ponad 9,5 milionów złotych na inwestycje, więc musimy je efektywnie wydatkować. Niestety, szum medialny wokół szpitala zupełnie nam w tym nie pomaga i sporo utrudnia.

- Wątpliwości polityków stanęły na przeszkodzie biznesowi? Pańskim planom?
- Raczej nie wątpliwości a nieprecyzyjny, czy mówiąc wprost: przekłamany przekaz przez niektórych organizowany specjalnie. Jak każdy szpital w Polsce borykamy się z ogromem problemów i koniecznych zmian; modernizujemy, bo zdobyliśmy pieniądze i jest taka potrzeba. Lokalni politycy dostrzegli tu rzeczywiście (biznes) dla samych siebie - możliwość zbicia kapitału politycznego, niestety przy pomocy kilku pracowników szpitala. W temacie szpitala przychodzi im dość łatwo grać na uczuciach ludzi. Szczególnie tym zainteresowany jeden radny powiatowy nigdy nie pomógł przy pozyskiwaniu jakichkolwiek pieniędzy dla szpitala, ale wyjątkowo chętnie przypisuje sobie zasługi i pozuje do zdjęć. No trudno, kto chce niech mu wierzy. To bardzo krzywdzące dla zdecydowanej większości radnych powiatowych i gminnych, niekiedy przecież także członków partii, ale przede wszystkim czujących się samorządowcami i pracujących od lat dla naszego szpitala. Muszę to powiedzieć jeszcze raz głośno: nasze wszystkie działania prowadzą do poprawy funkcjonowania szpitala, ale w tym celu musimy przejść przez okres remontów, modernizacji i reorganizacji. Zawsze w czasie zmian łatwo wprowadzić zamieszanie, wiemy o tym wszyscy, więc korzystając z okazji nasi oponenci piszą, że chcemy zlikwidować szpital. To skrajnie nieodpowiedzialne wprowadzanie mieszkańców w błąd.

- Jak obecnie wygląda sytuacja szpitala?
- W ramach przygotowania do termomodernizacji prowadzonych jest wiele czynności mających na celu usprawnienie realizacji rozpoczynającej się inwestycji. We współpracy z PGK przeprowadzono weryfikację sprzętu medycznego i kwaterunkowego po okresie covidowym, to umożliwiło oczyszczenie magazynów i pomieszczeń ze starego i nieprzydatnego sprzętu. Opróżniono wszystkie możliwe pomieszczenia przygotowując je do remontu. Wydzielono teren pod przyszły plac budowy, jednocześnie wszczęto procedury mające na celu zapewnienie pracownikom miejsc parkingowych w okresie remontu. Zlecono i wykonano ekspertyzy przyrodnicze - zwłaszcza w zakresie ptaków i nietoperzy - czego skutkiem jest prowadzona procedura odstępstw w RDOŚ w Gdańsku. Jej celem jest zapewnienie bezpieczeństwa i niezakłócona realizacja prac, zwłaszcza zewnętrznych. W trakcie wykonywania jest także ekspertyza i ocena stanu technicznego dachu na budynku zabytkowym, mająca na celu określenie możliwości adaptacji tej części budynku. Tu będziemy składać kolejne wnioski o dofinansowanie.

- Budowanie poprzez wygaszanie, jak w puckim przypadku oddziału np. położniczego, to dość ryzykowna teza.
- Już w 2019 r. media informowały, że w ciągu ostatnich 20 miesięcy w całej Polsce zlikwidowano 357 oddziałów, głównie tych, na których nie ma lekarskiej obsady - najczęściej ginekologiczno-położniczych. W tym kontekście sytuacja naszego szpitala nie jest wyjątkiem w skali kraju. W Pucku jesteśmy zdeterminowani, by prace kontynuować. Występujemy po kolejne pieniądze dla szpitala w ramach np. Polskiego Ładu. Zarząd szpitala przygotowuje utworzenie psychologicznej pomocy dzieciom i młodzieży, trwają rozmowy z lekarzami pediatrami aby przyszli do Pucka leczyć dzieci, jest spora szansa na rozwój oddziału chirurgicznego z bardzo potrzebnymi naszym mieszkańcom zabiegami ortopedycznymi – to wszystko naprawdę wygląda na likwidację ?

- Pediatria w Pucku musi zostać, to postulat, który dość często pada w rozmowach o szpitalu.
- Bardzo wiele popsuło siedem miesięcy covidowych w strukturze szpitala. Część lekarzy nie chciała pracować z zakażonymi pacjentami i odeszła, co ogromnie utrudniło przywrócenie dawnej struktury szpitala. Zależy mi na tym, by w Pucku oddział pediatryczny został. Zarząd szpitala miał kilka pomysłów, np. zapewnić opiekę w ramach funkcjonującej u nas Izby Przyjęć. Zgoda NFZ była, ale też warunek: znalezienie lekarzy. Ci jednak nie są zainteresowani pracą w ramach izby przyjęć. Alternatywą jest więc odbudowanie oddziału pediatrycznego, który będzie prężnie działał. To wymaga sporych nakładów finansowych i czasowych. Próbujemy, jak mówiłem przed chwilą, zapewnić usługi pediatrów w naszym szpitalu i myślę, że niedługo powinno się to udać.

- Porodówka w Pucku?
- Jesteśmy niejako przyparci do muru przez politykę NFZ i ministerstwa zdrowia, które planuje nową sieć szpitali. Dla Pucka znalezienie się poza nią byłoby katastrofą z uwagi na brak kontraktu i finansowania, a przecież ustami pani wiceminister już w 2018 r. ministerstwo zdrowia mówiło, że biorąc pod uwagę europejskie standardy opieki medycznej, w Polsce mogłoby działać ok. 180 szpitali w sieci, a jest ich ponad 600. Dociskają nas też rodzice, którzy, głównie z uwagi na bezpieczeństwo, coraz rzadziej wybierają małe szpitale, w tym nasz Pucki jako miejsce, gdzie mają rodzić się ich dzieci. Analiza sytuacji i dostępne dane oraz wnioski nie są dla nas zbyt optymistyczne. Należy przy tym pamiętać, że Szpital Pucki to I stopień referencyjności. Nawet ciąże bliźniacze nie mogą w takich szpitalach być rozwiązywane. Wiele młodych mam – niestety – wybiera specjalistyczne placówki i powiem szczerzę rozumiem je. Bezpieczeństwo i komfort psychiczny to priorytet.

Szpital Pucki i zmiany: - Nie możemy tracić czasu na czekani...

- Zapytam wprost: dlaczego w Pucku rodzi się nas mniej?
- Generalnie w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. To problem na skalę całego kraju. Tak jak wcześniej wspominałem, przyszłe mamy chcą rodzić bezpiecznie i dlatego wybierają większe ośrodki np. z oddziałem anestezjologicznym, dobrym neonatologicznym. Wybiorą też lekarzy, którzy mają duże doświadczenie w przypadkach, gdy dojdzie do komplikacji. A te zdobywa się tam, gdzie porodów jest dużo. Tu konkurencji nie wytrzymamy.

- Trudno będzie wytłumaczyć mieszkańcom zniknięcie porodówki z Pucka.
- Tym bardziej, że jeszcze przed kilkunastu laty była oblegana. Niestety to się zmieniło a o przyczynach już rozmawialiśmy. Nie da się w nieskończoność utrzymywać i dotować części szpitala, która nie ma obłożenia a jednocześnie nie reagować na inne rosnące potrzeby mieszkańców powiatu. Tu myślę o chirurgii. Rocznie szpital wykonuje 1000-1200 zabiegów chirurgicznych. Tymczasem potrzeby są niemal dwukrotnie większe. Moglibyśmy je zabezpieczyć udostępniając drugą salę operacyjną. Jednak zgodnie z przepisami musi być wyłączona dla położnictwa. Dziś stajemy przed trudnym wyborem: akceptować jeden, dwa porody dziennie, czy pomóc dodatkowemu tysiącowi osób oczekujących na operację, których kolejka do naszych chirurgów i ortopedów nieustannie rośnie.

- Można to zmienić?
- Potrzeba zabiegów chirurgicznych występuje powszechnie. Zamierzamy rozpocząć budowę zupełnie nowego bloku operacyjnego. To potrwa około 3 lat. Przy tak niepewnej sytuacji służby zdrowia w Polsce i tak wielu uwarunkowaniach niezależnych od nas, trudno przewidzieć jak będą się kształtowały możliwości powiatowych szpitali. Tu należy wyobrażać sobie różne scenariusze i reagować na potrzeby. Jestem wraz ze zdecydowaną większością radnych przekonany o potrzebie modernizacji naszego szpitala nawet wielkim kosztem, dopóki nas stać i utrzymywania go dla mieszkańców.

- Ryzykowny czas na termomodernizację szpitala w czasie, za ok. 10 milionów, gdy trzeba walczyć o lekarzy i kontrakty.

- Przy tak ogromnym braku lekarzy w Polsce, sytuacja nie zmieni się jeszcze długo, stąd przecież rządowe plany reorganizacji szpitalnej służby zdrowia. Doszło do sytuacji, gdy szpitale wzajemnie podkupują sobie lekarzy. Coraz częściej wywieszane kartki na drzwiach szpitali o braku lekarza od dawna występują w innych szpitalach a ostatnio zaczęły się także u nas, bo lekarzy brakuje wszędzie. Tak więc czas ryzykowny będzie jeszcze długo, ale właśnie dlatego z modernizacją zwlekać nie należy. Wreszcie po 5 latach starań wywalczyliśmy pieniądze na konkretne zadanie w szpitalu, a kiedy czytam komentarze w mediach społecznościowych, mam wrażenie, że tylko ja się z tego cieszę. Chyba trzeba naprawdę dużo złej woli by nie dostrzegać, że Szpital Pucki wymagał takich prac od dawna i ktoś musiał mieć odwagę by to zrobić. Oczywiście mam też świadomość, że pierwszy, który publicznie wypowie tą prawdę, zbierze solidne cięgi. Tak się właśnie dzieje.

- To nie są tanie zadania.
- Moim celem jest postawienie szpitala na nogi, także pod względem wizualnym, by cały wyglądał np. tak jak Izba Przyjęć, która już nikogo nie straszy wyglądem. To pochłonie kilkanaście milionów i prędzej czy później te pieniądze zdobędę. Wbrew obrońcom bylejakości szpitala szybciej doprowadzę do jego modernizacji i rozwoju niż likwidacji. Podkreślam, co zapewne nie jest na rękę moim przeciwnikom, nie dopuszczę do likwidacji szpitala. Zaproszę na uroczyste przecięcie wstęgi wszystkich oponentów i podziękuje im za motywację.

- Wróćmy do pieniędzy. Szpital przejdzie metamorfozę, by za chwilę stać się hotelem. To jedna z popularniejszych teorii.
- I tylko teoria! Jedna z wielu, którymi karmi opinie publiczną garstka ludzi, chyba sfrustrowanych i rządnych czegoś. Prawnie nie ma takiej możliwości – i oni doskonale o tym wiedzą. Dostaliśmy na modernizację i wyposażenie szpitala pieniądze z Unii Europejskiej i Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Trzeba pamiętać, że środki unijne mają trwałość 5 lat. Z kolei pozyskane przez nas fundusze z NFOŚ zapewnią efekt ekologiczny w ciągu 20 lat. To zabezpieczenie sprawia, że nikt nie zrobi ze szpitala hotelu. Ani my, ani kolejne władze samorządowe, dlatego, że zainwestowano tu środku publiczne.

- Powiatowy szpital ma być ładny, ale czy w nowej formule będzie przydatny mieszkańcom?
- Powiatowy, czyli odpowiadający potrzebom zdrowotnym mieszkańców konkretnego powiatu. Skoro dziś mamy bardzo duże zapotrzebowanie na usługi chirurgiczne, internistyczne, psychoterapię dziecięcą, to należy je zabezpieczyć. Jeśli za kilka lat okaże się, że dzietność Polaków bardzo się zwiększy, będziemy oczywiście rozważać utworzenie takich oddziałów, bo taka będzie potrzeba. W prosty sposób można przełożyć to na sytuację w naszych, powiatowych szkołach lub na drogach. Jeśli jest potrzeba budowania szerszych, bo są większe pojazdy czy tworzenia ścieżek rowerowych, to się to robi, bo takie jest społeczne zapotrzebowanie.

- Teraz jest pilne zapotrzebowanie, by pozostawić położnictwo?
- Nie mówimy położnictwu "zdecydowanie nie!". Obecnie ta część szpitala pustoszeje, a potrzeby rosną w innym zakresie. Gdyby, na przykład, nie było w Pucku kolejek do chirurga, moglibyśmy utrzymać porodówkę na obecnym poziomie ok. 600 urodzeń. Jest inaczej, a do tego szpital w sąsiednim Wejherowie może przyjąć ok. tysiąca porodów więcej. Przecież widzą to w NFZ i ministerstwie zdrowia, stąd między innymi mający wejść od przyszłego roku ministerialny plan optymalizacji sieci szpitali. Zakłada nawet odebranie niektórych szpitali samorządom. Wówczas nie będziemy mieli żadnego wpływu na to jakie będą w szpitalu oddziały. Dokument opublikowano w maju i po jego lekturze nie mam wątpliwości, że nie wolno do tego dopuścić.

- Razem z gminami finansujecie np. remonty dróg, bo są przecież wspólne. Szpital, w pewnym sensie, też.
- Wójtowie oraz burmistrzowie doraźnie pomagają szpitalowi i za to jestem ogromnie wdzięczny włodarzom i radom gmin. Współwłasność szpitala wraz z gminami byłaby ciekawym rozwiązaniem, ale wobec mnóstwa swoich wydatków i problemów nie sądzę, aby projekt ciągłego współfinansowania szpitala znalazł uznanie.

- Jastarnia mówi "nie" dla likwidacji i radni wystosowali swoją rezolucję, by porodówkę utrzymać.
- Rozmawiałem o tym, z radnymi i burmistrzem Tyberiuszem Narkowiczem. Oczywiście jak wszędzie jest rozdźwięk, choć część samorządowców rozumie sytuację i przyjęła moje argumenty. Przypomnę, że z gminy Jastarnia w Pucku urodziło się tylko ośmioro dzieci w 2019 roku, a sześcioro w 2020. Mieszkańcy boją się, porodów w korkach - ale i na to są rozwiązania. Gdy zagrożona jest ciąża, trzeba bezwzględnie wezwać karetkę, dla której kierowcy tworzą korytarz życia. Nasi ratownicy informują, że są w stanie z Helu do Wejherowa dotrzeć w godzinę. W Jastarni karetka stacjonuje przez cały rok a we Władysławowie tylko sezonowo, chcemy, aby też była cały rok. Dodatkowo w uzasadnionych przypadkach wykorzystywany jest śmigłowiec LPR, który jest w stanie dotrzeć prawie wszędzie.

- Podsumujmy: Szpital Pucki zostanie, czy zaczynamy się z nim powoli żegnać?
- Zdecydowana większość radnych dokłada starań, by szpital został i funkcjonował w formule, która będzie najlepiej odpowiadała potrzebom naszych mieszkańców. Musimy też pamiętać o rządowych planach, na które nie mamy żadnego wpływu. To stąd zmiany i szukanie pieniędzy na inwestycje w naszej lecznicy. Dziś ani my w samorządzie, ani władze szpitala, ale też lekarze, pielęgniarki, ratownicy, cały personel medyczny i zarządzający, nie mamy złudzeń, że szpital w Pucku musi się zmieniać i reagować na lokalne zapotrzebowanie. I pod tym kątem właśnie odbywać się muszą zmiany. Są trudne, niełatwe, przez niewielką część mieszkańców powiatu puckiego oprotestowane, ale potrzebne. Świetnie o tym wiedzą np. przyszłe mamy z Pucka, które w przeważającej większości jeżdżą rodzić poza naszym szpitalem. Zauważyli to też ci, którym skrócił się czas oczekiwania na operację w Pucku. Nie wszyscy to niestety rozumieją, np. likwidacji szpitala bardzo by chciał powiatowy radny PiS Michał Kowalski, który nieustannie publicznie podgrzewa atmosferę by przypodobać się publiczności, bo przecież zamierza zostać posłem. Jest o wiele dłużej radnym ode mnie, ale zupełnie nieaktywnym. Znany jest tylko z angażowania się wówczas, gdy może ugrać coś dla siebie. Dokładnie takie jest jego zainteresowanie szpitalem. Jak dotąd radny Michał Kowalski swoją niewiedzą i manipulacjami na temat szpitala bardzo mu szkodzi. Zapewniam, że nie działamy po omacku i pracujemy nad tym, by Szpital Pucki tutaj działał i był miejscem, w którym dbamy o zdrowie naszych mieszkańców i gości. Jednakże zmiany są konieczne, aby utrzymać szpital w sieci. Dołożę wszystkich sił i starań, by nie zabrakło opieki medycznej dla wszystkich potrzebujących.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na puck.naszemiasto.pl Nasze Miasto